F#03 Lot do Riyadu, Manili i Makau

Niestety free WiFi na lotnisku w Riyadh było dostępne wyłącznie dla Business Class wiec wrażeniami z lotu i z wizyty w samolotowym porcie mogę podzielić się dopiero teraz.
Na pokładzie samolotu przywitały nas stewardessy, obowiązkowo w staffie z zakrytymi włosami. Po zapięciu pasów pilot przywitał nas w języku arabskim i angielskim. Ruszyliśmy z 20-minutowym opóźnieniem. W międzyczasie każdy otrzymał napój, odświeżającą chusteczkę (ekonomiczna alternatywa ciepłego miniręcznika skropionego cytryną jaki otrzymaliśmy w Emirates Businessclass 2 lata temu), gazetę (po włosku lub arabsku), słuchawki (do wbudowanego radia z wyborem 5 stacji, każda z tymi samymi arabskimi wołaniami) oraz zestaw podróżnika tj. szczoteczka do zębów, pasta, opaska na oczy, zatyczki do uszu i skarpetki z logo Saudia Airlines.
Na mini-monitorach wysuwających się z sufitu pojawił się obowiązkowo filmik z  instrukcją ewakuacji oraz… została wyśpiewana modlitwa (nagranie tutaj). Dopiero wówczas mogliśmy wznieść się.

Wygłodniała (po niewielkim szybkim śniadaniu o poranku) ze zniecierpliwieniem wyczekiwałam obiadu. Wreszcie o godzinie 13 zostały podane 2 przystawki (sałatka z łososiem i przyprawianym ryżem oraz mix sałat z rzodkiewką i pomidorem). Na główne danie do wyboru były 3 opcje: kurczak w sosie z makaronem; jagnięcina z ryżem i warzywami; ryba zapiekana z warzywami i ryżem. Na deser ciasteczko i kawa/herbata.

Po obiedzie, jak w przedszkolu, przyszła pora na obowiązkowe leżakowanie (fotelowanie?) – obsługa przeszła i kazała zasłonić okna. W ten sposób na 4 godziny cały samolot zapadł w błogą drzemkę. Jeśli będziecie kiedykolwiek lecieć tymi liniami nie liczcie na kolejną rundę z napojami, konieczny będzie spacer do załogi. Spragniona przeszłam na koniec samolotu i poprosiłam o cap of tea, po chwili pojawiła się za mną długa kolejka i fala zamówień. Dolecieliśmy o 18:45 czasu Arabii Saudyjskiej.

Wyszliśmy schodami, więc można powiedzieć, że oficjalnie moje stopy dotknęły tej ziemi i zaczerpnęłam arabskiego powietrza. Pozostały czas, tj. 6h 15 min, spędziliśmy na lotnisku. Po przejażdżce lotniskowym autokarem nadeszła pora na bramki, i ku mojemu zaskoczeniu, mimo, że na mnie ani w moim bagażu podręcznym nie było nic niewskazanego, zostałam skierowana do specjalnego pokoju, gdzie doszło do osobistego przeglądu. Służby bezpieczeństwa w Arabii Saudyjskiej dbają nie tylko o bezpieczeństwo, ale też morale – pasażerka, która stała w kolejce za mną, została określona jako „naked whore” za swoje niestosowny ubiór.



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *